Kiedy czytacie portale telekomunikacyjne możecie odnieść wrażenie, ze trwa między nami zaciekła wojna na śmierć i życie. A my nie robimy niczego innego jak tylko wymyślamy sposoby na utrudnianie życia konkurencji. Owszem bywa różnie w tym biznesie, w czym czasem przyznaję maczam osobiście palce, ale ogólnie to lubimy naszą konkurencję i potrafimy się wznieść ponad przyziemne pierdolety. Dlatego też postanowiliśmy naprawdę szczerze i bez podtekstów przywitać naszych sąsiadów ;-)
Poszliśmy boso, z chlebem, solą i małym co nieco. Różowi byli zaskoczeni, ale co niektórzy uśmiechali się pod nosem. Pan Prezes do nas nie wyszedł, ale wysłano miłą Panią, którą grzecznie podziękowała. Wspólnej foty nie ma, ale ochrona była miła i wyrozumiała. Powodzenia sąsiedzi!
a no i fotka „boso”